czwartek, 3 lipca 2014

I have a dream!

Ja wiem, że to u mnie stały punkt programu, nuda i gorsze od oglądania powtórek koncertów z Opola, ale nadal mnie to bawi.

Zachciało mi się piwa. Nie przewidziałam, że lokalna Chata Polska prowadzi zintensyfikowaną akcję sprawdzania dowodów. Pomimo, że jestem złym obywatelem i rzadko mam go w kieszeni, to tym razem miałam szczęście, że szłam prosto z wyprawy do miasta, więc miałam sieciówkę, legitymację, dowód i całą resztę plastików przy swoich czterech literach.

Skasowawszy złoty napój, czcigodna jadłosprzedawczyni stwierdza, iż nie wierzy w moje dobre intencje i złowrogo rzecze:

- Dowód proszę!

Zaprawiona w sklepowych bojach, byłam już przygotowana. Podaję plastikowy osielec, a tu nagle:

- Ło matko bosko! Osiemdziesiąte?! To co pani nie mówi?!

(Ekhem, sorry?)

Mam sen. Mam sen, że pewnego dnia będę mogła kupić alkohol bez okazywania dokumentów. Mam sen, że w końcu będę wyglądać na swój wiek.

sobota, 21 czerwca 2014

Kącik poezji studenckiej

Magisterko! Zmoro moja! Ty jesteś jak kara.
Ile cię trzeba pisać, ten tylko się dowie,
Kto nockę zarwał. Dziś upierdliwość twą
Widzę i opisuję, bo męczę się z tobą.
---


A kto powie, że magister
Mniej dziś znaczy niż wór żyta,
Tego wnet dopadnie hipster
Pod pomnikiem Hipolita.
---


Studenci z pewnej uczelni
Chcieli być niezwykle dzielni.
Marzyła im się kariera,
Dziś podają frytki do hamburgera.
Ot, studenci piekielni.


Owi studenci piekielni,
Zyskali szacun na dzielni.
To nie byle jaka kariera,
Porządnie przyprawić burgera.
---


Żył student koło Poznania,
Miał pracę do napisania.
Promotor męczył studenta,
Nie studiuj - to wiersza puenta.

wtorek, 13 maja 2014

Eurowizja mnie dopadła.

A po Eurowizji czuję się trochę tak:



Może ja się nie znam... ba! Na pewno się nie znam, bo wcale nie jestem wygraną Conchity oburzona czy zniesmaczona. Moim skromnym, martowym, zdaniem "Rise like a phoenix" to kawał naprawdę niezłego i dobrze zaśpiewanego utworu. James Bond by się takiego motywu przewodniego nie powstydził. A że ma brodę... no ma. Zdecydowanie i niezaprzeczalnie ma. A nogi w kiecce to ma pewnie lepsze ode mnie. Zazdrość by mnie pewnie o nie zjadła. Ale czy jedno albo drugie to wystarczający powód, żeby odmawiać komuś talentu? ;)

A jak świat światem, za kilka tygodni temat tegorocznego konkursu wystygnie i nikomu do głowy nie przyjdzie się nim emocjonować. Tak, jak to miało miejsce z eurowizyjnymi "cudeńkami" z lat poprzednich. Szczególnie polecam miejsce dziewiąte.



Wszystkie dzieci nasze są!

Lokalny sklep, wszyscy wszystkich znają. Po drobne zakupy przychodzi babcia z wnuczką (ok. 5 lat). W międzyczasie babcia zagadała się ze sprzedawczynią, a dziewczynka zaczęła zwiedzać sklep, w końcu próbując wejść za ladę:

- Julcia!
- ...
- Julcia, gdzie ty idziesz słoneczko?
- Najchętniej to babciu poszłabym w pizdu, ale nie wiem gdzie to jest!

czwartek, 8 maja 2014

Taka sytuacja.

"Proszę Państwa, czy Wy zauważyliście może taki schemat w reklamach tych wszystkich zup, sosów, pulpetów, Knorrów i innych Winiar? W każdej takiej reklamie są trzy role: rozhisteryzowane dzieciaki, Matka Polka i... tata debil." 




wtorek, 6 maja 2014

Wesołe jest życie studenta.

Miasto wojewódzko-studenckie, tramwaj, godziny wieczorne.

- No i muszę wybrać potem tego no… no… no tego Dumbledore’a no hehe!
- Co?
- No tego no… rektora! No ten… no wiesz o co kaman hehe! Tego od magisterki!
- Ale z ciebie debil eej… to się kurwa nazywa mentor!


Prawie dobrze. Trzy minus. Promotor.

niedziela, 4 maja 2014

sobota, 3 maja 2014

Poznań- miasto doznań.

Gdy o 3 w nocy mili i asertywni miłośnicy odzieży sportowej i aerodynamicznych fryzur proponują Ci podwiezienie do domu, nie do końca wiadomo czy "faith in humanity restored", czy może jednak odmowa zaowocuje tradycyjną ofertą ze sztandarową usługą wpierdolu.
Gwoli ścisłości, wybrała autobus, telefon zachowała, wpierdol nie został zaoferowany. Panowie wykazali się empatią i zrozumieniem, wyrażając to dobrotliwym "To se kurwa czekaj tej!". Po czym w szóstkę zapakowali się do Matiza. Przytulnie.


środa, 30 kwietnia 2014

Shopping- (not) connecting people.

Krążę z koszykiem. Wrzucam to, czego potrzebuję, a w domu nie mam. Przy lodówce z jogurtami chłopaczek mi się przygląda i uśmiecha. No nic, wyszczerz (bo dlaczego nie) i idę dalej. Jak doszłam do następnego regału, dołączył do chłopaczka kolega. I teraz obaj się gapią i coś między sobą konsultują. Bywa. Idę do kasy- ustawiają się za mną. Wykładam wszystko po kolei na taśmę, aż doszłam do piw w zawrotnej ilości sztuk 2.

I w tym momencie słyszę za sobą zszokowane:
"Ta tej ile ma lat kurwa…"

Proszę nie regulować odbiorników. Ja tylko tak młodocianie wyglądam.

Keny keczułoki anułoki.

Rodzinna podróż samochodem, radio plumka w tle.

Z głośnika sączy się: “(…) oppan gangnam style!”
Ojcze podśpiewuje: “Upadł nam tam skarb!”

Polecam też Flo Rida “Good Feeling” vel “Za co go bili” i Lana del Rey “Summertime Sadness” vel “Same tam fajne”. Albo i to:


wtorek, 29 kwietnia 2014

Może zawierać śladowe ilości sera oraz orzeszków ziemnych.


Love is in the air.

Wieczór, ciemno, przystanek autobusowy, a na nim państwo zatankowani jak dwa małe helikopterki, przypadkowa współprzystankowiczanka… i ja.

- A pani to z Poznania jest?
- Z Poznania.
- Moja koleżanka *ściska blondynę* też jest i za to ją tak mocno kocham. I że z serca daje… i inne rzeczy daje hłe hłe.
-…
- A panią to ktoś tak kocha mocno jak ja koleżankę moją kocham?
- Tak.
- A pani to skąd wie to co? Bo ja moją koleżankę to tak kocham, że jak rano od niej wychodzę to cała sina jest!

Ostatni romantyk RP.