Krążę z koszykiem. Wrzucam to, czego potrzebuję, a w domu nie mam. Przy
lodówce z jogurtami chłopaczek mi się przygląda i uśmiecha. No nic,
wyszczerz (bo dlaczego nie) i idę dalej. Jak doszłam do następnego
regału, dołączył do chłopaczka kolega. I teraz obaj się gapią i coś
między sobą konsultują. Bywa. Idę do kasy- ustawiają się za mną.
Wykładam wszystko po kolei na taśmę, aż doszłam do piw w zawrotnej
ilości sztuk 2.
I w tym momencie słyszę za sobą zszokowane:
"Ta tej ile ma lat kurwa…"
Proszę nie regulować odbiorników. Ja tylko tak młodocianie wyglądam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz